O, to jeszcze się podepnę póki wątek całkowicie nie opadł w otchłani forum

Był to mój pierwszy koncert knż-tu jaki zaliczyłem w ramach trasy i również będe go bardzo mile wspominał

. Zespół był w wyśmienitej formie i myślę, że cała jego energia udzieliła się publice. Zresztą myślę, że i z wzajemnością

. Jedyne tylko co mi się jeszcze rzuciło w oczy to mimo całej tej energii, że chyba nie było jakoś za bardzo chemii pomiędzy wszystkimi członkami kapeli... Kazik wokalnie również w rewelacyjnej formie - w ogóle nie było widać jakichś niedyspozycji. Drobną wpadkę zaliczył tylko w Nie zrobimy Wam nic złego i przy jakiejś jeszcze jednej piosence, ale mimo to było naprawdę wporzo. Selista myślę, że też powinna była zadowolić nawet tych bardziej wybrednych (Fajnie, że tyle numerów zagrano z tych starszych płyt, ale osobiście bardzo brakowało mi tych dwóch coverów, które grali podczas ostatniej trasy. Napaliłem się trochę, że je usłyszę, a tu dupa

). Baaardzo miłym akcentem, jak dla mnie, było też wygrzebanie piosenki o pewnym, znanym polskim pięściarzu (Kazik się już odobraził czy co?

) oraz mojego ukochanego Białego Gibsona (ależ ja uwielbiam ten numer!

) . Pozazdrościć też Wrocławiowi, któremu jako jedynemu miastu do tej pory na trasie, udało się wyciągnąć chłopaków na ten jeszcze jeden, dodatkowy bis. I muszę przyznać, że byłem pod wrażeniem bo nie wierzyłem, że to się może udać (ale fakt faktem ludzie rewelacyjnie ich wywołali. Szacun!

) . Dlatego też ciesze się z tej całej sytuacji, bo pozostanie po niej zapewne miły i pozytywny akcent, który też z uśmiechem będzie się wspominać za ileśtam lat czy przy jakimś piwie

. Sam koncert z kolei trwał lekko ponad 130 minut.
Co się zaś tyczy klubu to rzeczywiście dało się wypatrzeć, że ludzi było co nie miara i wszystkim dookoła towarzyszył nie mały ścisk. Ale Eter ma jedną zasadniczą zaletę - bardzo czyste brzmienie z głośników oraz dobrą akustykę. Można temu miejscu wiele zarzucić, ale akurat nie to. Dlatego delektowanie uszu dźwiękami sztuki sprawiało wielką przyjemność. Światła też były jak najbardziej w porządku. Jedyne tylko co od jakiegoś czasu rzuca mi się w oczy to wypraszanie tych ludzi po koncertach przez ochroniarzy. Gdzie im się wszystkim tak zawsze, qźwa, śpieszy? Jadą na dwa etaty i mają zaraz od razu jakąś drugą robotę na dysce czy co?

Kapela supportująca z Czech (Ajdontker), która wystąpiła przed gwiazdą wieczoru również myślę, że miło się zaprezentowała. Takie miłe, punkowe napieprzanko. Momentami aż nóżka sama tupała. I nic to, że mało co można było zrozumieć. Najważniejsze, że muzyka podeszła, a nie odstraszyła. Ogólnie było dosyć przyzwoicie, a i publika również, w niemałej już ilości pod sceną, przyjęła ciepło naszych gości z południowych granic.
Na koniec, standardowo, przesyłam pozdrosy. Tym razem lecą one standardowo do:
- całego kaenżetu (dzięnx za mega pałerowy występ i te dwie wygrzebane perełki + za dodatkowy bis. To był chyba jeden z lepszych knż-tów na jakich byłem

)
- pewu oraz Kajetana (dzięki Wam wielkie za nieocenioną pomoc)
- Kasi, Damiana oraz Kuby czyli kazimierzyków (Wielkie dzięki za wszystko! Ledwo tydzień minął, a ja już się stęskniłem. Dzięki za wspólną zabawę, śmiechy i powrót na dworzec. No i dzięki też za przysługę

)
- Carlosa, Kuci oraz uve (Miło było Was widzieć, wypić piwko i zamienić tych kilka słów. Dzięki też za odpowadzenie)
oraz wszystkich innych, których pominąłem lub nienapotkałem (trini). Fajnie, że knż jest w takiej formie, ale szkoda, że to pożegnanie. Jakoś tak smutno się trochę robi...

A może jednak jakaś reaktywacja?

giżut napisał(a):Czyli identyko jak w Zielonej, tyle że udało Wam się wyciągnąć KNŻ na 2 bis. Fajnie. W Zielonej się nie udało, bo w ogóle te nasze darcie mordy i klaskanie tak słabiutko wychodzi. Nie wiem jak wygląda to w dużych miastach, ale mam wrażenie, że w Zielonej koncert taki jak Kulci, KNŻ czy np. ostatnio Coma to okazja towarzyska. Bardzo dużo jest osób 45+, które przychodzą wypić piwo, wino, pogawędzić, odjebać sztukę i po 2 godzinach pójść do domu (mam nadzieję, że nigdy nie zdziadzieję). Kazików trzeba było wywołać w 50 osób, chociaż część ludzi zaczęła się już rozchodzić. (...)
Nady tu nie chodzi o wiek, a o samą zabawę. Zresztą, sam już nieraz spotkałem się z takim towarzyskim podejściem. Z drugiej jednak strony sam zaczynam się starzeć. Teraz to ja już wolę pooglądać i posłuchać sztukę, aniżeli brać w niej czynny udział. Przypuszczam, że ścisk i natłok ludzi mógłby mnie wykończyć. Nie to co na mniejszych koncertach, gdzie jest trochę więcej miejsca do zabawy i w razie czego jest gdzie zaczerpnąć powietrza...

slaw napisał(a):Mnie nie dziwi, że ludzie z Comy uciekają. Reakcja prawidłowa, i tak długo wytrzymali


giżut napisał(a):Sam zaraz będę miał 40 i nie wybieram się jeszcze nigdzie. Dopiero zaczynam życie, rodzi mi się córcia, która już w brzuszku poznaje KKK. I nie wkurwia mnie to, że do młodzieży już nie należę

Jak dorośnie to będzie słuchać disco i techno. Zobaczysz! Na przekór ojcu!

emii napisał(a):trini napisał(a):Mając na uwadze słowa Kazika, że jeszcze dzień wcześniej miał problemy wokalne, to wyszło naprawdę zajebiście. Koncert na TAK. Natomiast Eter to najbardziej chujowe miejsce koncertowe w jakim byłam we Wrocławiu. Wytwórnio - wróć!!!
Zgadzam sie z Toba w 100 procentach, pomysl z eterem to totalna porazka, tak samo jak sala klubowa na stadionie.
Ale stadion to w zasadzie nie miał żadnych zalet. No dobra, może tylko dywany i zegary

Pozdro i do następnego!
