Ok, to może jeszcze króciutka relacyja z Jarocina mojego autorstwa, nim wątek przepadnie już na zawsze w otchłani tego forum...
W mojej opinii Jarocin wypadł dosyć pozytywnie. Same koncerty, nagłośnienie oraz oświetlenie prezentowały się naprawdę zacnie. Ludzi widziałem, że też było dosyć sporawo (głównie w pierwszy dzień, ale myślę, że to chyba ze zrozumiałych względów. W drugi dzień też ludzi było co nie miara). Atmosfera myślę, że chyba raczej też dość pozytywnie się wszystkim udzielała. To samo można było zauważyć na polu namiotowym - wiecznie maszerujące tłumy krzątające się po całym terenie i za każdym razem pełne na przemian a to uśmiechniętych, a to zmęczonych ludzi. Osobiście wkurwiała mnie tylko ta pierdolona atmosfera gorąca, która powodowała, że odechciewało się dosłownie wszystkiego. Przymusowe pobudki w godz. 8-9, gdy w namiocie było już mega parno były lekkim przegięciem. Po wyjściu z namiotu zaś Słońce grzało niemiłosiernie czego efektem było to, że jestem cały czerwony na rękach, twarzy oraz na karku. Niby pozytywnie, ale gdy dotykasz się w zaczerwienionych miejscach i Cię to boli to jest to średnio fajne (osobiście unikam opalania). Czasem to już nawet zakładałem bluzę, żeby tylko nie musieć dalej opalać podrażnionych miejsc. Oczywiście miejsc, gdzie można się było chociaż na chwilę schować w cieniu było jak na lekarstwo (czyt. nie było WCALE!). Jakoś jednak na szczęście udało się to wszystko przeżyć. Przerażał też fakt, że każdy zakupiony napój w niewiadomo jak dużych butelkach był opróżniany w mig. Nakupiłem trochę wody mineralnej oraz herbaty mrożonej i wszystko znikało dosłownie w chwilach. Jednym słowem - masakra.
Innym minusem były ceny w budkach gastronomicznych. 6 zł za 0,5 l napoju gazowanego czy 4 zł za wodę mineralną to moim zdaniem lekka przesada. Z kolei gdy usłyszałem, że podobno za wrzątek liczono sobie dwa zeta to aż się lekko przeraziłem. Rozumiem, że wszyscy muszą zarobić, ale niech to ma jakieś ręce i nogi. Albo niech chociaż tak wygląda. Natomiast 6 zł za zimne piwko postrzegam jeszcze jako cenę umiarkowaną. I to tym bardziej za Pilsa Wielkopolskiego, którego do tej pory jeszcze nie piłem, a który smakowo jak najbardziej mi podszedł. Odnoszę jednak takie dziwne wrażenie, że w taką suszę to chyba wszystko podchodziło...

Tak samo jak Jasiek ja również odniosłem wrażenie, że ochroniarze byli chyba tym razem mniej mili niż w latach ubiegłych. Albo przynajmniej tak mi się tylko zdaję. Zauważyłem, że imprezę ochraniała też chyba zgoła inna firma niż poprzednio i możliwe, że to mogło być tego przyczyną. Wszelkie akcje z zakazem wnoszenia napojów przy takiej temperaturze wołają co najmniej o pomstę do nieba. Tylko niech mi potem już nikt nie pierdoli, że trzeba się było odpowiednio nawadniać podczas imprezy, gdy dochodzi do zasłabnięć...
To chyba raptem tylko tyle, jeżeli chodzi o prztyczki w nos i o minusy festiwalu. Cała reszta była już w jak najlepszym porządku, a w szczególności - koncerty

. Korzystając z okazji może napomknę, że miło było też posłuchać niektórych kapel grających na małej scenie na polu namiotowym. Jedyny minus jaki mógłbym zarzucić organizatorom to to, że te koncerty zaczynały się od godz. 8 :/ . W zasadzie to w każdym miejscu na polu namiotowym problemem było to, że te koncerty były słyszalne głośno przez niosące się echo tak więc przymus pobudki w okolicach tych godzin był raczej nieunikniony. Na szczęście podczas festiwalu działo się tyle, że emocje raczej uniemożliwiały dłuższy sen.

Wracając jeszcze do dużej sceny to ciężko mi raczej wymienić koncerty, które mi się nie spodobały. Niemniej nadal podtrzymuję to co mówiłem, że ani Enej ani Jamal do tego typu imprez mi, po prostu, najzwyczajniej w świecie nijak nie pasują. Nie wiem, po prostu jakoś nie potrafię tego zaakkceptować. Dlatego też mentalnie, np. na Eneju, byłem zupełnie gdzie indziej...

Może tylko jeszcze króciutko pozwolę sobie napisać, które koncerty zwróciły moją uwagę przez te trzy dni:
- Masturbator (

) - absolutna petarda!

Nie sądziłem, że coś jeszcze może mnie tak zaskoczyć na naszym krajowym podwórku, jeżeli chodzi o muzykę i o styl bycia. Zespół zaprezentował się nie tylko jako dobrze grający technicznie, ale zaprezentował też spektakularne szoł połączone z mega ciekawymi efektami pirotechnicznymi. Do teraz zachodzę w głowę jak oni to wszystko pomieścili na tej małej scenie Hortexu (!). Myślę, że chłopaki mogą śmiało supportować inne zespoły tego typu, zaś hasło "Czy jest tu piekło?" powinno obowiązkowo wejść na stałe do kanonu haseł z imprez jarocińskich. Nota bene - dawno się tak nie uśmiałem na którymkolwiek koncercie

- Kult (

) - setlista, jak już pisałem, mówi chyba sama za siebie

. Aż żal, że to się wszystko tak szybko skończyło

. Te 125 minut to jednak ociupinkę za krótko, zważywszy na tą całą otoczkę jaka się wytworzyła podczas tego widowiska. Szkoda też, że chłopaki zaczęli tak późno (i to jeszcze z dodatkowym opóźnieniem) bo widać było z każdą chwilą emigrujące grupki wychodzące z pola festiwalowego czego przyczyną mogła być właśnie wspomniana późna pora i/lub pojawiające się zimno (co nie zdarzało się chyba wcześniej przez te dwa dni festiwalu!). Reasumując: Zespół w świetnej formie, Kazelot takoż, ułożony set był jeszcze dalej maglowany podczas koncertu, dźwięk i światło - bardzo dobre. Czegóż chcieć więcej?

Przypominam sobie właśnie te chwile, gdy nie chciało mi się zbierać na Jarocin. Ale bym sobie teraz pluł w brodę. Po tym koncercie sprzed dwóch lat wreszcie poczułem się "usatysfakcjonowany" Kultem w Jarocinie (przynajmniej jak na te dwa razy

)!
- Grabaż 30 - Dosyć miły koncercik okraszony telebimem z ludźmi, którzy zechcieli zapożyczyć swoje twarze na czas występu, niejednokrotnie uświetniając go jakimiś śmiesznymi napisami na karteczkach pod facjatami

. Sam koncert wydawał się mi ok - zarówno światła jak i nagłośnienie myślę, że były naprawdę dobre. Zauważyłem też (nie wiem czy ktoś jeszcze), że tak jakby zespół przygotował się chyba bardziej do tego wydarzenia bo odniosłem wrażenie, że muzycznie brzmieli dużo lepiej niż zazwyczaj. Goście też pozytywnie zaskoczyli - ino Muniek tak średnio mi podpasował na tej Twojej generacji (bardziej liczyłem na tego Outsidera jednak). Poza tym odniosłem wrażenie też, że jakoś chyba za bardzo nie dawał rady. Natomiast we wspólnym duecie z Kasią Nosowską to chyba jednak tym razem lepiej wypadł Grabaż. Szkoda też, że Pidżama ostatni raz zagrała w takim składzie. A tak poza tym to fajnie było uczestniczyć w takim wydarzeniu, w którym co ileś piosenek dwie osoby się zmieniają na czas kolejnych numerów. Nieczęste to zjawisko

. Szkoda też, że jakoś trochę bardziej nie pomiksowano tej setlisty z utworów Pidżamowych. Spora część i tak była już ogrywana ostatnio na koncertach Strachów. Ale jako całość - przyznam, że mi się podobało

. Poza tym widziałem też wiele kamer rejestrujących występ - czyżby Pan Sławek szykował jakieś wydawnictwo z tej okazji? Czy może to tylko na pamiątkę i kilka numerów zostanie udostepnionych?

- Real McKenzies - Ale czad! Chłopaki pokazali fantastyczną zabawę i rozruszali wielu ludzi pod sceną, z tego co widziałem. I słusznie! Fantastyczna zabawa przy szkockim punku z dudami dała jak najbardziej radę! Bardzo się mi podobało, choć na samym koncercie McKenzies miałem okazję być raptem drugi raz. Fajnie też, że co chwila zagajali do ludzi i w kółko pokrzykiwali to "Hello Polska!". Szkoda tylko, że nie zagrali pełnej godziny, tak jak to było w planach, ale radość ze słuchania i oglądania - nie do opisania! Nóżka aż sama chodziła

.
- Dezerter - Dosyć miły akcencik punkowy na koniec pierwszego dnia, choć dziwnie to trochę wyglądało, że to jednak nie Grabaż był tą ostatnią gwiazdą

. Sam koncert spodobał mi się - pomimo późnej pory sądzę, że dali naprawdę fajny występ. I jeszcze na koniec zagrali dwa bisy spoza płyty. Fajnie, że są zespoły, którym udaje się wyjść poza narzucone ramy odegrania płyty i że potrafią jeszcze coś wykrzesać, jeżeli domaga się tego publika. Szacunek!

- Project Punk - Miałem okazję raz zobaczyć i usłyszeć ten projekt przed koncertem jarocińskim i muszę przyznać, że spodobało mi się. Wisienką na torcie tym razem było to, że do projektu zaproszono jeszcze gości, którzy wykonywali swoje własne numery. Cieszy też repertuar - Siekiera, Analogs itd. Bardzo miło się to oglądało i słuchało

.
- Analogs - miłe punkowe pierdolnięcie. Na szczęście Słońce nie umniejszało radości z zabawy, choć myślę, że koncert był odrobinę za krótki. Tak czy inaczej - miło było posłuchać
- Cela nr 3 - tak samo jak wyżej. Też moim zdaniem naprawdę dobry koncert. Fajne napierdalanko

- Ania Rusowicz - od jakiegoś czasu zaczynają mi się podobać rytmy bigbitowe. Dlatego też chyba ten koncercik mi podszedł

. Ale wokalistka była chyba źle nagłośniona. Jakoś tak źle mi się tego wokalu słuchało... :/
- Luxtorpeda - koncert jak najbardziej pozytywny i chłopaki pokazali, że potrafią grać, ale jednak to ten występ sprzed dwóch lat jakoś bardziej utkwił mi w pamięci i zrobił na mnie większe wrażenie. W sumie nie wiem czemu...
- Coma - Mogę dać plusa za światła, nagłośnienie oraz za scenografię. Spodobało mi się też, że jako drugi zespół wyszli poza ramy odegrania płyty i z koncertu godzinnego zrobił się jakoś ponad półtoragodzinny. Niemniej bawiłem się średniawo. Może dlatego, że nie przepadam specjalnie za Comą i przez to mogę być lekko stronniczy

.
- Nowe sytuacje - Tu mnie pewnie ktoś pojedzie bo za bardzo się mi to nie spodobało

. O tyle o ile muzycznie było jeszcze spoko o tyle wokalnie jestem rozczarowany. Najlepiej ze wszystkich zaprezentował się chyba Budyń. Tymon tym razem odrobinę słabiej. Najmniej spodobał się mi Piotr Rogucki (przy drugiej piosence to nawet nie słyszałem co śpiewał więc chyba nagłośnienie też trochę zrobiło swoje). Tak czy inaczej - jako całość mnie to nie ruszyło. Ale szacun za bis.
- Oberschleisen - A mnie się tam nawet podobało.

Jo chca!

I to chyba tyle. Na małej scenie raczej nie przebywałem bo nie chciało mi się gonić przez co straciłem np. występ Kabanosa (a słyszałem z daleka, że chyba było fajnie bo widziałem, że i ludzie się dobrze bawili

).
Podsumowując - jestem zadowolony, że mogłem przyjechać na tegoroczną edycję Jarocina. I pomimo kilku minusów jako całość jestem naprawdę zadowolony

Mam też tylko nadzieję, że uda mi się tam jeszcze kiedyś zawitać. Oby...

Na koniec, tradycyjnie, pozdrosy. Tym razem takowe lecą dla:
- mojego towarzysza doli i niedoli Jaaaśka (Wielkie dzięki za wspólną eskapadę, nocleg, zwiedzanie, zabawę i w ogóle za wszystko!!! Mam nadzieję, że to jeszcze kiedyś powtórzymy bo naprawdę było zacnie

. Pozdrów też przy okazji naszą współtowarzyszkę

)
- zespołu Kult (Wieeelkie dzięki i pokłony za świetny występ, set itd. Naprawdę jestem pod wrażeniem i życzyłbym sobie co by takie koncerty-perełki trafiały się dużo częściej

)
- pewu, Kajetana i Waldka (Standardowo - wielkie dzięki za wszystko!

)
- mybolakaty - miło było Cię zobaczyć i chociaż na krótką chwilę pogadać.

Mam nadzieję, że uwidzimy się za jakiś czas na jakimś Kulcie albo co...

- Przemka Woźnego oraz smalla (Miło było Was spotkać i na chwilę zamienić słówko, choć okoliczności średnio pozwalały. Mam nadzieję, że zostanie mi to wybaczone

. small -> jasne, że Cię pamiętam

)
- nowopoznanego pavulona (miło było poznać i mam nadzieję, że się gdzieś jeszcze kiedyś uwidzimy

)
oraz dla wszystkich innych, ktorych pominąłem. Dzięki wielkie i mam nadzieję, że do zobaczenia jeszcze kiedyśtam na Jarocku. Aj oł, ledz goł!

Pozdro

.
P.S.: Czy nie orientuje się ktoś co to była za piosenka, którą często puszczano na polu z głośników małej sceny? Pamiętam, że był tam wokal damski i charakterystyczna plumkająca gitara, ale nijak nie potrafię sobie przypomnieć tekstu. Z góry dzięki za identyfikację!
P.S.2: Nie słuchajcie Psychodramy! Ani Makijażu!!!