No to jeszcze kilka słów ode mnie po tym jakże zacnym wydarzeniu

Na miejsce przyjechałem stosunkowo wcześnie bo byłem już jakoś lekko po 15, a zależało mi na tym, gdyż wolałem uniknąć wszelkich nieprzewidzianych sytuacji typu korki itd. Na szczęście z samego dworca do koncertowego klubu nie ma jakoś specjalnie za daleko więc mogłem na spokojnie rozprostować kości po tych niemal 4 h spędzonych w busie

. Pod klubem (a w zasadzie na jego tyłach) udało mi się napotkać połowę składu, która była w znakomitym humorze (może tylko Tomek był trochę zmęczony

). Chwilę później na miejsce przybył nasz forumowy kolega znad niemal samiuśkiego morza czyli Luke, z którym to spędziłem chwilę wolnego czasu w okolicznym, hotelowym barze i tam oddaliśmy się bez reszty rozmowie i wymianie doświadczeń odnośnie używanych sprzętów (Korzystając z okazji Łukasz - jeszcze raz dzięki za pobieżne naprawienie jednego z moich mikrofonów. Twoja pomoc okazała się nieoceniona. Wielkie, wielkie dzięnx!

). Jak to jednak w życiu bywa wszystko co dobre szybko się kończy więc nim się obejrzałem już zbieraliśmy się na koncert. Gdy udaliśmy się na miejsce i zobaczyłem całe mnóstwo porozstawianych sprzętów wewnątrz sali klubu to lekko mnie zamurowało. Przyznam szczerze, że na samym początku byłem zdziwiony wizją tego, że to w Łodzi zdecydowano się na jakiekolwiek nagrywanie bo nikt wcześniej o niczym oficjalnie nie informował. Na szczęście nie było jakichś problemów z wnoszeniem sprzętu więc każdy mógł sobie cośtam ponagrywać (dzięnx pewu

). Sam koncert też był dosyć spoko, setlista była w zasadzie ta sama co w innych miastach (oczywiście już bez drugiego bisu na końcu koncertu. I w sumie nie dziwota. Bo ledwo co koncert się skończył i już nagle wszyscy tłumnie udali się do wyjścia. Muszę przyznać, że dawno takiego widoku nie widziałem

). Zespół oczywiście nadal w świetnej formie, choć Kazik mylił się trochę więcej niż ostatnio. Niemniej, jakie ma to znaczenie, "w obliczu końca" knż-tu? Teraz to już chyba żadne

. Liczyła się przede wszystkim dobra zabawa, a tej nie brakowało. Jednym z pozytywnych akcentów było, gdy Kazik zapowiedział, iż "cały zespół jest fanem Scorpionsów" to nagle, ni stąd, ni zowąd zespół zaczął podgrywać fragment "When the smoke is going down" instrumentalnie

. Fajnie też, że nadal utrzymały się odgrzebane perełeczki z poprzednich koncertów czyli Andrew Golota oraz Biały Gibson i dobrze też, że nikt nie wpadł przypadkiem na karkołomny pomysł, aby je wywalić

. Jedyny może mój zarzut jest taki, że szkoda, iż knż, mimo wszystko, nie wpadł na pomysł, żeby dokonywać chociaż symbolicznych zmian w secie (tak jak to miało miejsce już na zeszłorocznych koncertach)... No dobra, nie czepiam się już

. Ludzi widziałem, że też było dosyć sporo lecz tym razem chyba nie zapełniono Wytwórni. Tak w zasadzie to luz jaki panował w klubie umożliwiał niemal dobór dogodnego dla siebie miejsca, gdzie się chciało stanąć (zapewne tylko oprócz przodów). To też dobrze

. Co się zaś tyczy samego klubu - jeżeli chodzi o kwestie akustyczne i powierzchnię do zabawy to myślę, że raczej nie ma co narzekać. Fajnie też, że wachlarz oświetleniowy został trochę poszerzony (mniemam, że to zapewne ze względu na nagrywany koncert?). Kwestie organizacyjne typu stanie po piwo podczas koncertu itd. raczej wypadałoby przemilczeć, chociaż na szczęście nie miałem z nimi do czynienia. Akurat ja po piwo czekałem już po koncercie, gdzie było nieco luźniej więc ciężko mi jakoś sensownie wyrazić opinię

. Na osobną kwestię zasługuje może jeszcze "after", który lekko mnie rozbawił. Postawiono raptem jednego czy dwóch didżejów, którzy puszczali muzyczkę, a gdy zbliżała się dwunasta to już zaczynali kończyć (czyli w zasadzie wtedy kiedy zbierałem się z Luke'iem). Dlatego, moim skromnym zdaniem, trochę zabawnie wygląda wzmianka o przewidywanym afterparty organizowanym przez klub, które finalnie wygląda w takiej formie i na dobre kończy się nim w zasadzie się zaczyna. No sorry, jak się już bawić (i to tym bardziej przy takich okolicznościach jak wspomniany charakter koncertu) to na całego. A tak to dupa. Dobrze, że busa miałem po 24. Nie musiałem więc siedzieć i czekać nie wiadomo na co i jak długo

.
Teraz pozwolę sobie zabrać może jeszcze głos odnośnie tego czemu myślę, że wspomniany knż ostatecznie nie zostanie wydany. Po pierwsze tych pomyłek było trochę więcej niż zwykle (m.in. trzykrotnie zaczynane Marzenia swoje miej. Z tym to chyba zawsze są problemy

). Po drugie już sam Kazik podczas koncertu wspominał, że koncert jest nagrywany, ale czy finalnie wyjdzie to skwitował to stwierdzeniem "Zobaczymy", w którym wyczułem nutę rozczarowania. Niemniej, to tylko moja opinia i moje spostrzeżenia. Może jednak zespołowi coś się odwidzi i koncert ten finalnie ujrzy światło dzienne? Nie ukrywam też, że i ja bym chciał. Niemniej, ja ze swojej strony na pewno nic nie będe wrzucać. Wolę mieć czyste sumienie i nie chciałbym, żeby mnie potem Pan Sławek gonił cisnąc hasłami o naruszaniu praw autorskich

Na supporcie z kolei zaprezentował się jakiś zespół z moich stron, który przygrywał muzykę w konwencji reagge. Osobiście jakoś mnie nie ruszyli, ale i nie wypadli jakoś słabo. Taka zwykła muzyczka mająca na celu chyba tylko umilenie wieczoru. Dlatego może na tym zakończę moją krótką wzmiankę na temat supportującego bandu

Na koniec oczywiście pozdrosy. Tym razem lecą do:
- całego knż-tu (dzięnx za kolejny fajny występ w ramach pożegnalnej trasy

)
- pewu oraz Kajetana (ponownie wielkie dzięki za wszystko!

)
- Luke'a (Dzięki wielkie za pobieżną reperację mojego sprzętu, wspólnie spędzony czas i zabawę, wypite piwo i w ogóle za wszystko. Absolutnie wielkie dzięki i szacun dla Ciebie

)
- slawa oraz jego gromadki (Fajnie Cię było znowu widzieć. Sądząc po minie po koncercie odniosłem wrażenie, że sztuka faktycznie wreszcie Ci się spodobała

Pozdrów też Anię ode mnie przy okazji

)
- Carlosa, uve oraz Waszych uradowanych towarzyszy (Fajnie było Was znowu widzieć i zamienić tych kilka słów przed i po koncercie oraz wypić jakieś piwko na pożegnanie. Dzięki!

)
oraz wszystkich innych, których pominąłem. 3majta się zatem i do następnego!

Maro napisał(a):slaw napisał(a):Hmm, a myślicie, że to dvd wyjdzie przed czy po Występie dvd?

Jak dla mnie może nawet zamiast.

Teraz to już mogliby się nie wydurniać i wydać to razem

slaw napisał(a):Jeszcze odnośnie końca działalności KNŻ - kurde, aż dziwne, że organizator Jarocina nie pomyślał, żeby ostatni koncert zorganizować na festiwalu.
Przyznam szczerze, że zastanawiałem się dokładnie nad tym samym. Przecież zagranie takiego koncertu o takim charakterze spowodowałoby zapewne, iż Jarocin znowu by się wyprzedał w ten jeden właśnie dzień. Przecież rangę takiego wydarzenia możnaby przyrównać do reaktywacji Pidżamy Porno, której to właśnie towarzyszyło ogromne poruszenie jeszcze na długo przed koncertem. Tym bardziej dziwi mnie więc, że nikt nie wpadł na pomysł, aby ściągnąć taką kapelę na ostatni, pożegnalny koncert i dorobić do tego całą otoczkę, że "To już ostatni koncert. Na dodatek w Jarocinie". Ale nic to. Się chociaż ludzie w UK ucieszą

Pozdr.