slaw napisał(a):Mnie nie chodziło o filmy, tylko seriale, czyli nie coś, na co w kinie lub przed kompem poświęcisz 2 w porywach do 3 godzin, ale jeśli Cię wciągnie oglądasz ileś tam serii.
A to jasne.
Dla mnie to jest inny fundamentalny problem z Czasem Honoru:
W normalnej telewizji, śmiem domniemywać, gdyby były pieniądze na JEDEN serial wojenny, to chcieliby po prostu zrobić ten serial jak najlepszy.
W TVP jest inna zasada: zróbmy serial uładzony, jak najbardziej masowy.
Tak jakby jeszcze nie skumali, co się od 10-15 lat na Zachodzie dzieje na tym rynku - tzn. tego, że żaden dobry serial nie był, kurwa, uczesaną czytanką. Weź sobie porównaj dwa seriale policyjne z ostatniej dekady: "Pitbulla" i "Glinę" - zrozumiesz, jakie zjawisko mam na myśli.
slaw napisał(a):Wiesz, w "Czasie honoru" wszyscy mieli przedwojenną maturę i pochodzili z dobrych rodzin

Może twórcy chcieli, by młode pokolenie oglądało szlachetnych ludzi bez skazy, i w ten sposób wyrabiało sobie jakieś tam ideały? Może takie sugestie były samych żyjących cichociemnych? Pamiętam, że jakiś powstaniec niegdyś recenzując płytę PW Lao Che stwierdził, że największym minusem tego wydawnictwa są przekleństwa.
Nie słyszałem nigdy tej opinii, którą przytaczasz.
Słyszałem natomiast opinie zgoła przeciwne. Np.
Ryszard Boreński się na ten temat wypowiadał.. Znam też przynajmniej ze dwie opinie ludzi z epoki (usłyszane w programie radiowym w Trójce gdzieś w 2005 r.), że ta płyta powinna być, pod względem ekspresji, jeszcze bardziej piąchą-w-mordę.
A co do sedna: jeśli jest właśnie tak jak sugerujesz, czyli że "może twórcy chcieli, by młode pokolenie oglądało szlachetnych ludzi bez skazy" - no to chyba trudno o bardziej znaczący dowód na to, że ten serial jest czytanką.
Czytanki są dla dzieci, ja wyrosłem, sorry.