
Kult - świetny debiut, szkoda, że nie brzmi lepiej, choć ma to swój urok. Przez tę płytę wciąż rozważam kupno saksofonu, bo aż ciężko mi uwierzyć, że można było nagrać tak dobrą płytę mając saksofon od niedawna.

Posłuchaj to do Ciebie - hit za hitem, lepsze brzmienie. Zdecydowanie największe stężenie przebojów zespołu, "stary" Kult pełną gębą. Muzycy komponowali wtedy oryginalne utwory i mieli mnóstwo pomysłów, zaś Kazik miał do powiedzenia dużo ważniejszych rzeczy niż bycie dziadkiem i granie w reprezentacji. Zespół był wtedy naprawdę ambitny - weźmy za przykład Taniec Wielki. Jaśniejsze momenty: ciężko określić w takim natężeniu hitów

Spokojnie - zdecydowanie opus magnum, jedyny album Kultu, któremu tak blisko do albumu koncepcyjnego. Bez słabych momentów, wspaniałe kompozycje, niepowtarzalny klimat. Album niepodlegający dyskusji, wymienić wystarczy Czarne Słońca (chociaż zostały dodane później, więc można ich nie liczyć), Arahję, Jeżdźców, Niejednego lub Tan. W Kulcie gra dziewięciu wielkich muzyków, a Kazik ostatnio próbował ich zarazić muzyką It's a Beautiful Day, więc liczę, że jeszcze kiedyś ambicja każe im nagrać coś podobnego.
Kaseta - album według mnie niedoceniany, a na pewno udany. Gdy tak patrzę i słucham, to stwierdzam, że większość utworów jest naprawdę ciekawa. Świetny otwieracz Oni Chcą Ciebie, płynący Londyn pełen ciekawych przemyśleń po pobycie w Anglii, żywiołowe Kwaska oparte głównie na perkusji, a przede wszystkim genialne Fali w duchu muzyki progresywnej/psychodelicznej. Anglojęzyczne utwory mają chwytliwe melodie, chociaż Dzieci Wiedzą Lepiej przeważa nad Jaką cenę możesz zapłacić. Końcówka albumu świetna, chociaż Po Co Wolność trochę skopali niestety

45/89 - album, o którym mówi się, że do kitu, a niesłusznie. Jest bardzo dobry, ale jego problem polega na tym, że jest bardzo dobry tylko w połowie. Świetne utwory (Komuna Mentalna, Wysłannik, Totalna Militaryzacja, szalony Angelo Jacopucci i niesamowicie chwytliwy Your Eyes) sąsiadują z gniotami.
Your Eyes - zwykle zaczynam słuchać od Marności, bo ciężko mi przebrnąć przez trzy pierwsze piosenki. Nie są one złe, ale nie powinny być wszystkie obok siebie, i to jeszcze na początku (chociaż w Białej Księdze muzycy mówią, że taki zamysł był od początku, aby umieścić je wszystkie obok siebie). Marność świetna. Barrum to utwór, który powinien zaczynać album, bardzo chwytliwy riff. Medellin - nie wiem, nie rozumiem, takie nie wiadomo co. Potem już na szczęście są same dobre utwory, wraz z moim ulubionym Yvette. Ogólnie album udany, bardzo spójny, ale nie popieram dodawania na koniec bonusów, bo album to powinno być dzieło skończone.
Tata Kazika - album o wielkim uroku i niezwykłym klimacie, chyba nie słyszałem, żeby ktoś źle o nim mówił. Stanisław wielkim artystą był, Kult wielkim zespołem jest, takoż i płyta powstała wielka.
Muj Wydafca - słychać duży wpływ sesji tatokazikowej, różnica między Your Eyes a Moim Wydafcą jest ogromna, zdecydowanie z przewagą dla Wydafcy. Album długi, a przez cały ten czas trzymający równy, wysoki poziom. Jedna z moich ulubionych płyt Kultu, jakby jedyna w swoim rodzaju. Nigdy wcześniej ani później już takiej nie nagrali. Tylko mastering jakiś taki dziwny, strasznie ciche te utwory.
Tata 2 - przyznam, że ten album znam chyba najsłabiej. Mroczny, ciężki, ambitny. Muszę w końcu kupić.
Ostateczny Krach Systemu Korporacji - wszystkiego po trochu, wiele świetnych kompozycji, parę gniotów. Po przesłuchaniu Goopyej Peezdy przeskakuję zwykle do Trzech Gwiazd (chyba moje ulubione z płyty). Poza tym mamy Poznaj swój raj (ciekawe, że muzycy z początku nisko go cenili, przecież ta piosenka to coś pięknego), Dziewczynę bez zęba na przedzie, Kto wie (kolejna perełka, bardzo ładnie wychodzi z poprzedniego utworu), Ja wiem to, Idź przodem, Krew jak śnieg i Komu bije dzwon. Wymienione utwory to moje ulubione, reszta (może oprócz Kto śmie traktować cię źle) to dla mnie przeciętniaki. Album pokazujący Kult za dobrych czasów, bardzo dobry, choć nierówny.
Salon Recreativo - wywołuje we mnie mieszane uczucia. Kompozycje są dobre, niektóre bardzo dobre, ale skopane brzmieniowo i aranżacyjnie. Ponadto album przepakowany i przekombinowany. Druga płyta niespecjalnie, Radio Tirana jest git, Grosstanz też. Jakby uprościć aranżacje, lepiej przemyśleć poszczególne utwory i niektóre wywalić, to byłby solidny album. Chociaż mimo tych niedociągnięć lubię posłuchać, energetyczna płyta

Poligono Industrial - a to męcząca płyta. Ciężko brzmi, Kazik ciężko śpiewa, powstawała w ciężkiej atmosferze. Kompozycje Banan przygotował bardzo dobre, to trzeba przyznać. Gdyby Kazik się bardziej przyłożył, a atmosfera byłaby bardziej twórcza, mógłby powstać dobry album. Gdyby...
Hurra! - różne opinie można o tej płycie usłyszeć i wyczytać. Dla mnie jest to przyjemny album, sporo miłych piosenek, parę gniotów (won z Marysią!). Brzmi trochę zbyt biesiadnie, nie wiem czemu Kazik tak się upiera, aby nie wysuwać do przodu gitar. Może i nie powinny grać pierwszych skrzypiec, ale niech chociaż brzmią jak należy i niech jest je słychać. Ulubione: Nowe Tempa, Kiedy ucichną działa, Skazani, Jutro wszystko zmieni się, Podejdź tu proszę, Karinga (!!!). To nie jest kraj moich snów też lubię.
MTV Unplugged - miód dla uszu

Prosto - słabe to to. Za proste. Taka była idea, ale ta idea wydaje mi się błędna. Kompozycje powinni rozbudować, grać solówki itd. Dęciaki wciśnięte wszędzie gdzie się da, teksty Kazika nie poruszają ważnych kwestii, ogólnie miernie. Teide, Układ zamknięty, Twoje słowo jest prawdą, Prosto i trzy ostatnie to moje typy. Wybijają się one nie tylko na tej płycie, są naprawdę dobre i nie mam im nic do zarzucenia. Kawał porządnej muzyki. Ale reszta... :/
Rozpisałem się strasznie, więc może lepiej nie kierujcie się ilością mojego tekstu, bo pewnie mało komu chciałoby się pisać tak długie eseje

