Marcowy napisał(a):Ech... Ostatnio dyplom gwarantował pracę w czasach realnego socjalizmu, czyli w latach 70. Potem każde pokolenie mogło z czystym sumieniem jęczeć, że "jest oszukane", bo ciężko harowało na studiach przez minimum 6 lat, a po obronie nikt nie czekał z kwiatami i listą propozycji zatrudnienia
artek napisał(a):Marcowy napisał(a):Ech... Ostatnio dyplom gwarantował pracę w czasach realnego socjalizmu, czyli w latach 70. Potem każde pokolenie mogło z czystym sumieniem jęczeć, że "jest oszukane", bo ciężko harowało na studiach przez minimum 6 lat, a po obronie nikt nie czekał z kwiatami i listą propozycji zatrudnienia
osoby, które ukończyły jednolite studia, wg starego systemu edukacji
(bez chorego systemu gimnazjalnego) "mają coś w głowach"
obecni absolwenci szkół średnich to porażka na wstępie do szkolnictwa wyższego
a dalej taka osoba z dyplomem licencjata to już żenada
sorry ale po 2 latach "studiów" w oparciu o google i wikipedię to nie da się uzyskać absolwenta przygotowanego do pracy nawet biedronka przerasta
Jedras napisał(a):Mnie ogólnie irytuje sam tytuł tego onetowskiego artykułu. W jaki sposób to pokolenie (w tym również moje) zostało oszukane?? Jeżeli ktoś studiowła historię, pedagogikę, administrację, zarządzanie itp to sorry - wybierając studia myślał, że znajdzie po nich pracę godną pracę?? Przecież (biorąc pod uwagę chociażby liczbę studentów) to kierunki produkujące bezrobotnych.. Jeżeli na np geografię w Łodzi w zeszłym roku na studia dzienne przyjmowano około 200 osób (na zaoczne drugie tyle) to przepraszam - ci wszyscy udzie myślą, że znajdą pracę w zawodzie?? A to jest przykład tylko jednego miasta.
Ja sam byłem głupi i parę lat temu wybrałem geografię ze względów towarzyskich i ze swojego lenistwa, a nie dlatego, że ten kierunek był przyszłościowy. I nie mam pretensji do systemu, tylko do siebie.. Na szczęście póki co mam własny biznes, nie związany ze studiami i jakoś daję radę ale lekko nie jest.
Także dzisiejsi sfrustrowani bezrobotni magistrzy mogą mieć głównie pretensje do siebie a nie systemu, że nie mają "godnej" pracy.
godfather napisał(a):artek napisał(a):Marcowy napisał(a):Ech... Ostatnio dyplom gwarantował pracę w czasach realnego socjalizmu, czyli w latach 70. Potem każde pokolenie mogło z czystym sumieniem jęczeć, że "jest oszukane", bo ciężko harowało na studiach przez minimum 6 lat, a po obronie nikt nie czekał z kwiatami i listą propozycji zatrudnienia
osoby, które ukończyły jednolite studia, wg starego systemu edukacji
(bez chorego systemu gimnazjalnego) "mają coś w głowach"
obecni absolwenci szkół średnich to porażka na wstępie do szkolnictwa wyższego
a dalej taka osoba z dyplomem licencjata to już żenada
sorry ale po 2 latach "studiów" w oparciu o google i wikipedię to nie da się uzyskać absolwenta przygotowanego do pracy nawet biedronka przerasta
Sorry, ale to co tu piszesz to jedynie stek generalizacji i uproszczeń i to tak rażących, że nie da się obok tego przejść obojętnie. Piszesz, że "jednolite studia", "stary system", itd. gwarantowały pewien poziom. Ja mam w pracy też takie panie magister po jednolitych studiach starym systemem, a jak czasem trzeba (nie daj Boże!) sklecić kilka sensownych zdań na piśmie, to ratuj się kto może... Sam pomagam czasem w takich sytuacjach mojej koleżance z biura, z którą mam (nie)przyjemność współpracować i jakbyś to zobaczył, to podejrzewam, że zwątpiłbyś w swoją teorię. Z drugiej strony, wiele osób, które przeszły już tym nowym systemem prezentują bardzo dobry poziom. Teraz poprostu wszystko jest bardziej dostępne, a jak coś jest bardziej dostępne to dla wszystkich - dla mądrych, średnich i idiotów. Zresztą, są różne uczelnie i kierunki, z różnymi poziomami (nie da się tego wrzucić do jednego wora), a na nich różni ludzie - jedni się "prześlizgują" do magistra, inni sumiennie na niego pracują. Co ważne - większość zaradnych osób zaczyna pracować już w czasie studiów, żeby nabrać praktyki i doświadczeń, której ŻADNE STUDIA NIE ZASTĄPIĄ . Tak więc, to według mnie w przeważającej mierze kwestia pewnej indywidualnej postawy. Oczywiście, że można dywagować, czy stary system był lepszy od obecnego, ale takie generalizacje to nie jest dobra podstawa do takich rozważań. Z jednym się tylko zgadzam - system gimnazjalny jest chory, ale to ma w tym kontekście niewiele wspólnego z problemem "studia-praca".
Jedras napisał(a):Jeżeli ktoś studiowła historię, pedagogikę, administrację, zarządzanie itp to sorry - wybierając studia myślał, że znajdzie po nich pracę godną pracę??
maxłel napisał(a):Najpierw wyjaśnij co rozumiesz pod pojęciem godna praca a potem powiedz dlaczego po historii jej nie da się znaleźć.
Jedras napisał(a): chodzi mi o to, że po historii ciężko znaleźć pracę w zawodzie.
polake napisał(a): I nagle okazywało się, że człowiek ma 24 lata, niby wyższe wykształcenie, ale zero umiejętności i musi startować od początku, czyli często od kasy w Biedronce. I jest w dużo gorszej sytuacji, niż jego rówieśnik, który zamiast marnować 5 lat, poszedł bez narzekania na kasę w Biedronce, no bo co można robić w takim wieku, a potem szedł gdzieś dalej i on w wieku 24 lat ma 5 lat doświadczenia. Kogo w takim układzie będzie wolał pracodawca? Magistra bez żadnego doświadczenia, ale za to z roszczeniami "panie, ja magistrem jestem, mniesięnależy!, bez kozery poem 3000 na rękę", czy człowieka bez magistra, za to z doświadczeniem?
artek napisał(a):studia 5-cio letnie wymagały 5-cio letniego zaangażowania
malenstwo napisał(a):Bawi mnie mowienie o zawodzie w kontekscie studiow humanistycznych.
somekind napisał(a):artek napisał(a):studia 5-cio letnie wymagały 5-cio letniego zaangażowania
A obecne 3,5 + 2 wymagają 5,5 roku zaangażowania. ;]
somekind napisał(a):
Tak w ogóle, to gdzie jest napisane, że studia muszą być związane z pracą? Studia to rozwój własnych zainteresowań, a nie kurs zawodowy.
trini napisał(a):polake napisał(a): I nagle okazywało się, że człowiek ma 24 lata, niby wyższe wykształcenie, ale zero umiejętności i musi startować od początku, czyli często od kasy w Biedronce. I jest w dużo gorszej sytuacji, niż jego rówieśnik, który zamiast marnować 5 lat, poszedł bez narzekania na kasę w Biedronce, no bo co można robić w takim wieku, a potem szedł gdzieś dalej i on w wieku 24 lat ma 5 lat doświadczenia. Kogo w takim układzie będzie wolał pracodawca? Magistra bez żadnego doświadczenia, ale za to z roszczeniami "panie, ja magistrem jestem, mniesięnależy!, bez kozery poem 3000 na rękę", czy człowieka bez magistra, za to z doświadczeniem?
aleś dowalił z tym doświadczeniem na kasie w Biedronce. i co, gdzie pójdzie ten koleś bez magistra, ale z takim wspaniałym pięcioletnim DOŚWIADCZENIEM? od razu na dyrektora finansowego pewnie go przyjmą, przecież miał do czynienia z, nomen omen, kasą.
bez doświadczenia faktycznie można iść na kasę w Biedronce, ale doświadczeniem na kasie w Biedronce możesz pochwalić się co najwyżej w CV na kasę do Tesco.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 101 gości