Neghe napisał(a):Jak forumowa brać ocenia nowy krążek Lao Che?
Mi płyta podoba się bardzo. Po pierwsze i najważniejsze to teksty. Spięty ciągle jest najlepszym tekściarzem w Polszy. "Bo dom dwupokojowy, Wczoraj Ludowy, dziś kartonowy-gipsowy", "Sowieci u bram Mordoru", "Owoce noża", "Chrystus plus". W sumie to co piosenka to zabawa słowem taka, że teksty można wytłumaczyć na kilku płaszczyznach. Nawiązania kulturowe, tu Powstanie Warszawskie, tam Izrael (co zresztą z płytą PW też się łączy), tu Mickiewicz, tam Czas Apokalipsy. Tych tropów jest strasznie dużo. Pomijając PW i Gusła (z oczywistych względów) jest to chyba najbardziej intertekstualna płyta Lao.
A muzyka? Doceniam jak ta płyta jest zagrana i nagrana. Przesłuchałem ją już wiele razy, uważnie i w skupieniu i dołączam się do grona tych którzy zachwycają się jej realizacją (nie mogę się doczekać aż wyjdzie na winylu - jakoś w pierwszym czy w drugim tygodniu marca!). Oszczędna, ale każdy z instrumentów po prostu dobrze brzmi. Co do samych melodii tu rozumiem zastrzeżenia, że czegoś brakuje. Być może chodzi o brak energii, o której wspomniałeś. W taką stronę poszedł zespół co zapowiadało niejako wydawnictwo wcześniejsze, czyli Jazzombie, gdzie właśnie też tej energii było mało. Jednak dla mnie nie jest to problem, nie każdy krążek musi być "przebojowy". Tak na marginesie, uważam, że Wojenka z płyty Dzieciom to był swego rodzaju wypadek przy pracy chłopaków z Płocka, bo ich twórczość jest zupełnie nieprzebojowa, a mimo to radzą sobie doskonale. Być może wynika to w pewien sposób z tego, że każda ich płyta jest w mniejszym lub większym stopniu koncept albumem i trudno ich słuchać pojedynczymi utworami. Tak też jest z WOSem i o ile pojedyncze piosenki puszczone oddzielne nie zachwycają, to przy słuchaniu całości wszystko się ładnie dopełnia.
Neghe napisał(a):A tutaj jakby zespół został zakładnikiem swojej zasady koncept albumu i brakło po prostu dobrej zabawy i energii.
O ile rozumiem że brakuje Ci energii (o czym pisałem wcześniej) to nie zgodzę się, że brakuje tu dobrej zabawy. Chodzi mi o to, że nie można powiedzieć, żeby ta płyta była "wymuszona". Tak jak pisałem wyżej, zespół przy Jazzombie wpadł w takie oszczędne rejony, jednak nie znaczy, że im się to nie podoba. Z tego co wiem, to panowie z Lao są bardzo dumni z płyty z Jazzombie i wskazują je jako wydawnictwo niezwykle udane w swojej twórczości. Nie dziwne więc, że postanowili wykorzystać te patenty na nowej płycie.
Neghe napisał(a):Jeżeli zespół nawiązuje do muzyki lat 80., to gdzie podziały się te porywające rytmy z tamtych czasów?
Początek Szkolnictwa kojarzy mi się z Billie Jean Jacksona, ta basówka! A jeszcze a propos realizacji tej płyty, to bas jest tutaj potraktowany po królewsku, brzmi i buja jak złoto! Poza tym funkowo w Kapitanie Polska. Myślę, że takich nawiązań jest całkiem sporo, inna sprawa, że są to tylko pewne tropy, a nie płyta z lat '80 w skali 1:1.
Podsumowując, to zespół nie dokonał totalnej metamorfozy w stosunku do swoich poprzednich dokonań, szczególnie w stosunku do Soundtrack i Dzieciom. Znowu poszli w klasyczny koncept, jak przy Dzieciom. Jednak uważam, że ten zbiór wolt jest zbiorem skończonym i po prostu trudno wymyślić, w ramach szeroko rozumianej muzyki rockowej jakiś niesamowitych fuzji. Był rock z metalem (tak traktuję Gusła, wiem, że wiele osób się ze mną nie zgodzi), był rock z punkiem (PW) był rock chrześcijański (

), była elektronika, były rytmy wschodnie. Zostało reegae, a w którymś wywiadzie panowie z Lao mówili, że marzy im się płyta reegae nagrana na Jamajce i zaznaczyli, że nie żartują, więc może i takich sytuacji się doczekamy

W każdym razie chodzi mi o to, że do tej pory płyty LC opierały się na jakimś totalnie odjechanym zamyśle, a przy WOSie poszli ścieżką, którą w pewien sposób już przetarli przy okazji poprzednich płyt. Jest inaczej, ale nie aż tak inaczej jak onegdaj to bywało. Dla mnie nie jest to problem. W ogóle dla mnie nic nie jest problemem jeśli płyta jest dobra. A WOS jest dobrą płytą właśnie

Mogę od siebie dodać jeszcze, że jest to jedna z gorszych płyt Lao, jednak jej poziom ciągle jest nieosiągalny dla konkurencji. Postawiłbym ją gdzieś w okolicach Soundtracku pewnie. Co, jak wspomniałem, nie zmienia faktu, że mimo, że dopiero luty, to pewnie będzie to moja najlepsza polska płyta 2018 roku.
Uff... Się rozpisałem... Z Bogiem Personel! Oi!