Poczułem się trochę wywołany do odpowiedzi....
Ku mej radości Doopne koncerty od jakiegoś czasu są już w pełni profesjonalne, a przynajmniej sporą różnicę odczuwam ze znajomymi pomiędzy wczesnymi koncertami w Krakowie (patrz, niebyły już loch ness, czy nawet Rotunda, tam nawet chyba podczas debaty politycznej nawet Ty Goomi się przez krzesło przewinąłeś, jeśli dobrze pamiętam), a ostatnimi ich występami. Jednak sprzed wielu lat wspominam pewien klimat różnych "żenujących motywów", których ubywa, a były dla mnie takim synonimem koncertów Doopy. Czwartek jest po prostu mało funkcjonalnym terminem, stąd wyniosłe ujęcie tego faktu, jako żenująca informacja, a nie konkretny zarzut organizacyjny. Żenada ma tutaj tylko zabawrwienie estetyczne słowa, niż istotny element pejoratywny.
Rozbawiła mnie jednak trochę informacja dotycząca odbywania się w Lizardzie, który było nie było jednak w mieście nosi famę wyjątkowo elitarnego, (ładnego i amerykańskiego, bardzo amerykańskiego, pijąc do klasyki polskiego kina) i nie ukrywajmy nigdy nie będącego tanim. Stąd myśl, że zespół wywodzący się z renomowanego lokalu o dźwięcznej nazwie Pstrąg w Zakopanem teraz zagra w takiej spelunce

Jakkolwiek najczęściej tam bywam również na koncertach młodych zespołów (duża zasługa antyradia), które o ironio najczęściej grają w czwartki

Jeśli o metraż klubu chodzi, osobiście wolałbym jeśli w tym lokalu dalej istniało kino studyjne, bo sala ku temu zawsze była przeznaczona. Często tam dobrze brzmią koncerty, jakkolwiek miejsca do zabawy przez strefę "restauracyjną" wiele nie pozostaje.. chyba że może układ sali się trochę zmieni w części dolnej...
Natomiast ostatnia kwestia... jak bardzo się pomyliłem... Określenie "mała, tania spelunka", to raczej miał być zbiór określeń najmniej adekwatnych wobec tego klubu i charakterystyka, która zapewne najbardziej ubodłaby właścicieli i PR-owców lizarda.. bynajmniej nie był to przytyk wobec organizacji w tym miejscu i konkretne merytoryczne zarzuty, by zniechęcić ludzi... troszkę dystansu :>
Reasumując... owszem bawi mnie że w lizardzie.... owszem, cieszę się na koncert jak najbardziej... a jeszcze bardziej nawet na Bulgota, który ma się pojawić po drodze w tym samym miejscu jeśli dobrze pamiętam. Natomiast ile piw wypije, zapewne zależy od tego na ile będę miał ochotę i czy jednak pogratuluję Bulletowi dyplomu

Cena piwa, poprawcie mnie jeśli coś się zmieniło, ale kiedyś na pewno oscylowała od około 9 zł w zwyż...sic! (no ale może kufle wliczają w cenę

)\
Koniec eposu

a Organizatorom dziękujemy... zakładam, że również i Tobie bezpośrednio Goomi?