Nikos napisał(a):OLT (JetAir) zostało wykupione przez Amber Gold.
Michał Tusk syn płemieła pracował dla OLT.
Znaczy się układ.
bts napisał(a):Dla mnie wpadką PeŁo (i wszelkich mediów związanych) jest to, że traktują drugiego prezydenta III RP jak mędrca, alfę i omegę i prawie że wyrocznię, zaś Pan ten (nie umniejszając oczywiście zasług w latach 70 i 80-tych, o ile wyglądały rzeczywiście tak, jak opisuje to "historia") według mnie wypowiada się w 99.99(9)% na temat rzeczy o których nie ma zielonego, ba, nawet seledynowego pojęcia. Smieszno-strasznie się tego słucha/ogląda. No i chyba przy okazji należy oddać szacunek dziennikarzom, którzy w trakcie pracy "wywiadowczej" z w/w potrafią zachować zimną krew i nie "parskać smiechem".
I.W.O. napisał(a):http://www.youtube.com/watch?v=OraDJR7H4mg
Holba napisał(a):http://www.rp.pl/artykul/17,933618-Rzad-zmniejsza-nasza-wolnosc.html
Maszerujcie ramię w ramię
Ku słońcu świata naszego
Wszyscy położycie głowy
Za przewodniczącego
Minister finansów Jacek Rostowski od początku roku wydał na premie i nagrody dla swoich podwładnych 7 milionów złotych - czyli co miesiąc wypłacał swoim ludziom aż milion złotych - podaje fakt.pl
Nagrody przyznano już 2142 pracownikom Ministerstwa Finansów. Średnio na jednego urzędnika przypadło 3251 zł.
– Wysokość najwyższej nagrody wyniosła 19500 zł. Nagroda ta została przyznana za realizację zadań związanych ze sprawowaniem przez Polskę prezydencji w Radzie Unii Europejskiej – podaje dziennik.
Rostowski gigantyczne premie rozdaje tylko swoim, cała reszta społeczeństwa w prezencie dostaje tylko podwyżki podatków - komentuje fakt.pl
ron oczywistek napisał(a):Polske stać na cud ;p
Wojskowi śledczy: istnieje uzasadnione podejrzenie, że kontrwywiad nielegalnie rozpracowywał PiS
Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła śledztwo w sprawie inwigilacji posła PiS Tomasza Kaczmarka – dowiedziała się „Rz". Śledczy sprawdzają, czy szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego gen. Janusz Nosek, dyrektor Biura Pełnomocnika Ochrony i Bezpieczeństwa Wewnętrznego SKW wraz z grupą funkcjonariuszy wojskowego kontrwywiadu stworzyli „związek przestępczy" i dopuścili się m. in. fałszerstwa dokumentów, inwigilacji posła PiS i jego społecznego asystenta.
– Istnieje uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa – przyznaje w rozmowie z „Rz" prokurator płk Ireneusz Szeląg, szef warszawskiej WPO. To już nie postępowanie sprawdzające, ale „śledztwo w sprawie". – O czynnościach nie informujemy, są objęte tajemnicą – ucina Szeląg.
Jak jednak wynika z materiałów, do których dotarła „Rz", postępowanie dotyczy podejrzenia „przekroczenia uprawnień przez szefa SKW i dyrektora Biura Ochrony i Bezpieczeństwa Wewnętrznego SKW oraz podległych im funkcjonariuszy i żołnierzy" aż w ośmiu przypadkach.
Miało ono polegać m.in. na „stworzeniu związku przestępczego i podjęciu działań w przedmiocie inwigilacji opozycyjnego posła na Sejm Tomasza Kaczmarka (PiS) i jego społecznego asystenta (...)". W jaki sposób? Poprzez pozyskanie na podstawie sfałszowanych dokumentów (wystawiono je na osobę N. N. – red.) zgody wojskowego sądu okręgowego na zastosowanie „kontroli operacyjnej" wobec parlamentarzysty. Śledczy sprawdzają też, czy kierownictwo SKW i podlegli im funkcjonariusze groźbami zmuszali żołnierzy wrocławskiej ekspozytury SKW do złożenia wyjaśnień dotyczących ich kontaktów z posłem PiS i jego współpracownikiem, a także nakłaniali ich do pozyskania i przekazania służbie informacji o życiu prywatnym i zawodowym parlamentarzysty.
Zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa poseł Tomasz Kaczmarek złożył w prokuraturze w sierpniu. Napisał w nim, że służby podjęły wobec niego działania, gdy w interpelacji wskazał na nieprawidłowości w SKW. Po wstępnej weryfikacji wojskowi śledczy zadecydowali o wszczęciu postępowania w sprawie. Parlamentarzysta otrzymał status pokrzywdzonego.
– Liczę, że prokuratura dotrze do wszystkich dokumentów związanych z bezprawną inwigilacją opozycji – mówi „Rz" poseł Tomasz Kaczmarek.
Kierownictwo wojskowego kontrwywiadu na pytania „Rz" odpowiedziało, że decyzji prokuratury nie komentuje.
– SKW podkreśla, że swoje ustawowe zadania realizuje tylko i wyłącznie zgodnie z obowiązującym prawem i w jego granicach – przekonuje płk Krzysztof Dusza, dyrektor Gabinetu Szefa SKW.
Takie tłumaczenie nie przekonuje jednak posłów opozycji, nie tylko z PiS, ale też z SLD. Domagają się zdecydowanej reakcji premiera Donalda Tuska i szefa MON Tomasza Siemoniaka.
– To brzmi bardzo poważnie. Skoro prokuratura zdecydowała się wszcząć śledztwo, to znaczy, że dowody są mocne – mówi „Rz" poseł Dariusz Joński, rzecznik Klubu SLD. – Będziemy się domagać wyjaśnienia tej sprawy przez władze – dodaje.
Jeszcze ostrzej sprawę ocenia PiS. – Stosowanie kontroli operacyjnej wobec posłów opozycji jest niedopuszczalne. Premier powinien wyciągnąć konsekwencje wobec gen. Noska – ocenia poseł Marek Opioła, członek sejmowej speckomisji.
Minister Tomasz Siemoniak, szef MON, z decyzjami chce poczekać na zakończenie prokuratorskiego postępowania. – Jeżeli WPO postawi zarzuty jakimkolwiek osobom, będzie to podstawą do podjęcia ewentualnych decyzji personalnych – informuje „Rz" nas Jacek Sońta, rzecznik prasowy MON.
Minister sprawiedliwości i prezes Sądu Apelacyjnego w Gdańsku złamali prawo. Sprawa dotyczy dokumentacji procesów karnych twórcy Amber Gold, które wbrew ustawie trafiły do resortu - ujawnia "Dziennik Gazeta Prawna".
O tym, że akta licznych procesów karnych Marcina P. zostały zabrane z sądów na Pomorzu i przewiezione do siedziby resortu sprawiedliwości, wielokrotnie opinię publiczną informował sam minister Jarosław Gowin.
Problem w tym, że ustawa o ustroju sądów powszechnych, w rozdziale o nadzorze nad działalnością administracyjną sądów, nie przewiduje możliwości, aby akta procesów były wysyłane do ministerstwa i kontrolowane przez urzędników resortu.
Zgodnie z zapisami ustawy przebieg procesu mogą kontrolować jedynie sędziowie wizytatorzy przy udziale wizytatora z Ministerstwa Sprawiedliwości na miejscu, w sądzie.
"To efekt wiosennej nowelizacji ustawy wzmacniającej niezależność, niezawisłość sądów od władzy wykonawczej. Nie mam wątpliwości, że zarówno żądanie wydania akt, jak i ich wydanie było niezgodne z ustawą" - mówi były minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski.
ron oczywistek napisał(a):Troszkę zmieniając temat. Ostatnimi dniami można dostrzec bardzo ciekawe zjawisko. Otóż w mediach typu GW jakoś tak bardzo ciepło wypowiadają się o panu Giertychu. Można się dowiedzieć że dorósł, że np. jest wybitną postacią jak stwierdził imć Żakowski. Oczywiście tą wybitną postacią nie był gdy był jednym z koalicjantów i wybitny nie był gdy np. chciał mundurki w szkołach wprowadzać. Ot bardzo to takie ciekawe.
CZŁOWIEK - ŁOŚ napisał(a):ron oczywistek napisał(a):Troszkę zmieniając temat. Ostatnimi dniami można dostrzec bardzo ciekawe zjawisko. Otóż w mediach typu GW jakoś tak bardzo ciepło wypowiadają się o panu Giertychu. Można się dowiedzieć że dorósł, że np. jest wybitną postacią jak stwierdził imć Żakowski. Oczywiście tą wybitną postacią nie był gdy był jednym z koalicjantów i wybitny nie był gdy np. chciał mundurki w szkołach wprowadzać. Ot bardzo to takie ciekawe.
Dla mnie to jest kolejny dowód, że Gazeta - bo głównie o niej tu mowa - nadal toczy wojnę z PiS. I w tej wojnie stosuje zasadę "wrogowie naszych wrogów są naszymi przyjaciółmi". Mniej więcej ten sam mechanizm działał, zauważ, kiedy wykruszali się Kaczyńskiemu pojedynczy posłowie - natychmiast zyskiwali na łamach GW na sympatii, oczywiście głównie w dużej mierze jako ci, którzy Jarkaczowi podskoczyli
Żakowski od dawna nie mówi jako dziennikarz niczego interesującego, tylko buja w obłokach. Z mojego punktu widzenia GW, oddając łamy jemu czy Środzie, po korwinowsku "uskrajnia" sobie przekaz. Tzn. i Żakowskiemu, i Środzie zdarza się interesująca myśl bądź postulat (tak jak JKM), tyle że to na ogół ginie pośród bełkotu.
A Giertych jako taki - kuriozum oczywiście. Według mnie dawanie mu pola, żeby złożył samokrytykę i przystał do "naszych" nie jest fajne. Czytanie Gazety Wyborczej mnie zresztą od dłuższego czasu męczy i staram się jej nie traktować jako jedynej gazety w ciągu dnia (i też nie polecam nikomu traktować jej jako jedynej gazety w ciągu dnia).
Skarb Państwa ma zapłacić Budimeksowi 21,9 mln zł kary umownej, wraz z odsetkami od 2009 r., za przerwaną budowę obwodnicy Augustowa przez dolinę Rospudy - to prawomocny już wyrok sądu.
Sąd Apelacyjny w Warszawie utrzymał wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie, który w listopadzie 2011 r. uwzględnił w zasadniczej części pozew Budimeksu o zapłatę wobec Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.
Wyrok SA jest już do wykonania. Adwokaci Budimeksu nie wykluczają wystąpienia o zapłatę zasądzonej kwoty, która wraz z odsetkami sięgnie ok. 30 mln zł. Prokuratoria Generalna Skarbu Państwa rozważy kasację do Sądu Najwyższego, z wnioskiem o wstrzymanie wykonalności wyroku.
Spór dotyczył żądania zapłaty od Skarbu Państwa na rzecz Budimeksu 43 mln zł kary wynikającej z umowy z GDDKiA. Budimex dowodził, że musiał wycofać się z budowy, bo GDDKiA jako inwestor utraciła pozwolenie na budowę obwodnicy w wyniku sądowej decyzji.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 141 gości