Jak co prawie w każdy świt słucham Bacha panie Putin. Wiem, wiem, że pan zna! Wiadomo Drezno, Lipsk i Enerde. Stare, dobre czasy. A czego pan, jeśli oczywiście można spytać słucha rano? Raportów, podsłuchów i wyroków!? O, to może szkodzić, negatywna energia, rozumiem.
A o której pan wstaje, bo ja przed świtem. Cenię sobie spokój czarnych ranków, gdy nie przeszkadza nic. Tak, tak trzeba wcześnie się kłaść, żeby wcześnie wstać. Leki? Nie, żadnych nie biorę. Czasem jakaś herbata na uspokojenie a czasem kładę się po prostu na tak zwanej bani. A pan leki, tak? No cóż, widać to nieraz.
A jak u pana z używkami? Widziałem, że ciężko było w czasach zarazy. Izolacja, brak kontaktu z drugim człowiekiem. Ludziom odbiło z tego powodu. A u pana jeszcze na dodatek całe państwo, cały świat na głowie! Po twarzy trudno poznać, bo jak na moje oko to zbyt dużo w czoło wstrzyknął pan botoksu.
Nie, nie wierzę, że ni grama w czole i kieliszku! Dobra, nie będę nalegać. Ja na ten przykład za kołnierz nie wylewam. Wiadomo, piję jak Polak albo Ukrainiec, tak to chyba w Moskwie mówią.
Kończy mi się ten dzisiejszy Bach panie Putin, czas rozpocząć nowy dzień. W Kijowie spadają już pierwsze bomby a do dat urodzin dopisują DZISIAJ tym co mieli pecha.
Pan już wie, że przegrał prawda? Że nie będzie pan Stalinem ani Katarzyną, w której łóżku teraz sypia. Niewygodnie tam i pewnie ciężko ze snem, gdy o czwartej wypełzają bloki moskiewskie w powietrze wysadzone, zabici, porwani i samotność, w której ginie własny dech.
Nieznośne delle piccole ore, małe godziny tuż przed świtem, kiedy wszystko takim jest jakie jest. Oczywiście też je mam i też się budzę! Ale potem drzemię płytko. Ale, ale, o czym ja to mówiłem? Aha, właśnie: przegrał pan i umrze.
Zostanie kilka nekrologów, jakiś plac czy pomnik do zburzenia. Ile stron w podręcznikach? Nie jestem pewien, ale chyba niewiele. Coś pomiędzy Berią a Tołstojem, ale tym drugim, mniej znanym Aleksiejem co to pisał dla Stalina. Nie, nie jestem złośliwy. Mogę się oczywiście mylić i nie doceniać pana.
Z każdą bombą w Ukrainie ginie jeden pański dzień. Skończył się dzisiejszy Bach. Skończy się i pan. Do Niego wracać będą zawsze, do pana nigdy. Żegnam.
tomekT.T poeta podmiejski. Luty dwudziestego drugiego.